sobota, 2 stycznia 2016

Dla Wyjątkowej Osoby...


   Wszystko zaczęło się 28 października 2010 roku i ten dzień już na zawsze pozostanie w moim sercu. Tego wieczoru rozsiadłem się jak zawsze przed swoim komputerem, by trochę ochłonąć po ciężkim dniu pracy. Poczytałem wiadomości, sprawdziłem skrzynkę mailową i jak co dzień wpadłem na partyjkę wirtualnego bilarda. Chwilowe znajomości nawiązuje się tu dość szybko, kto gra to wie o czym piszę. Jednak tego wieczoru było zupełnie inaczej. Jednym słowem...zawitałem na chwilę, pozostałem po świt. Niewinne klikanie, rozmowy, żartowanie i oboje pochłonął Nas czas. 

   Następnego dnia po miłym a zarazem intrygującym wieczorze spędzonym z Nieznajomą o tajemniczym nicku miałem ciągle jedno w głowie .."kim Ona jest ?" Po powrocie z pracy nie myśląc ani chwili zalogowałem się na portalu, by sprawdzić czy moja intrygująca Pani coś do mnie naskrobała. Czułem się jakbym czekał na wyniki loterii...wszystko we mnie drżało, a serducho biło jak oszalałe...chwila napięcia, ale niestety żadnej wiadomości.Wszedłem do Nieznajomej na profil by sprawdzić czy dziś w ogóle była na portalu ale nie było śladu od ostatniej Naszej wspólnej gry. Nie wiedziałem czym się zajmuje..jak ma na imię, skąd jest, kompletnie nic nie wiedziałem, pozostało  mi tylko czekać.

   Późniejszym wieczorkiem doczekałem się kolejnych kilku godzin pogawędki podczas gry z tajemniczą osóbką.
Starałem się uzyskać jak najwięcej informacji jednak nie była zbyt wylewna w swoim temacie dlatego ja też troszkę wolałem się chować pod płaszczykiem nieznajomego i postanowiłem wymieniać informację za informację, taki mały podstępek z mojej strony. Kolejny świt Nas zastał przed szklanym szkiełkiem, ale byłem pod Jej tak wielkim wrażeniem, że nawet nie odczuwałem zmęczenia, choć za parę godzin musiałem wstać do pracy. 

   Tak mijały kolejne dni...i  z każdym następnym co raz bardziej wyczekiwałem Jej po drugiej stronie monitora. Nasze rozmowy sprawiały, że zapominałem o szarej codzienności, a mój smutny, realny świat...wirtualnym się stał. Niby nic, a jednak małymi kroczkami wchodziłem w las, którym szliśmy razem co raz głębiej.


    Nasze codzienne rozmowy i żarty przerodziły się w niewinny flirt. To było jak narkotyk w każdej wolnej chwili wracałem myślami do Naszych rozmów, analizowałem każde słowo, szukałem odpowiedzi na pytania, które rodziły się w mojej głowie, bo w dalszym ciągu niewiele miałem informacji o "Tajemniczej dziewczynie". Nie chciałem być nachalny, by Jej nie spłoszyć, bo sam też miałem trochę za uszami. Doczekałem się jednak dnia, kiedy to z Jej strony zaczęły się pytania...cieszyłem się jak dziecko, że w końcu mały kroczek do przodu. Jednak teraz to ja chciałem stać się tym "Nieznajomym" i mój chytry plan zadziałał!! Następnego dnia ku mojemu zaskoczeniu na portalu czekała na mnie wiadomość w której napisała o sobie parę słów, żądając przy tym informacji zwrotnej. Z treści wynikało, że jest rozwódką niewiele starszą ode mnie i ma 2-letnią córeczkę, którą samotnie wychowuje. Dowiedziałem się też, że uwielbia jeździć samochodem,  na tym m.in. polegała Jej praca, gdyż często jeździła w delegacje, a Maluszkiem zajmowała się wtedy Niania. W mojej myśli pojawiło się, że mamy wspólną pasję, bo ja też dobrze czułem się za kółkiem, choć moja praca polegała na zupełnie czymś innym. Nie ukrywam, że po przeczytaniu całej wiadomości poczułem się "przestraszony" zastanawiałem się czy powinienem ciągnąć to dalej..wydawało mi się to poważna sprawa i nie wiedziałem czy jestem gotowy brać taką odpowiedzialność na siebie mimo, iż jest to tylko znajomość internetowa na tą chwile. Ja sam nie miałem dzieci ale zdawałem sobie sprawę, że "dziecko" to duża odpowiedzialność, a do tego dzieliła Nas jeszcze spora odległość.

  Po przemyśleniach albo raczej ich braku, trochę chaotycznie odpisałem na wiadomość. Opisałem czym się zajmuję i skąd jestem. Wyraziłem swoje zdanie o braku odpowiedzialności ojca dziecka, który zostawił Ją kiedy zaszła w ciąże, zamieniając Ją i tu cytuję: "na młodszy model" - bo takich słów dosłownie użyła. Na koniec chciałem użyć delikatnych słów, by dać Jej do zrozumienia, że nie zasługiwał na Nią i na pewno kiedyś znajdzie swoją drugą połówkę pomarańczy z którą będzie szczęśliwa. Myślałem,że tym sposobem nakieruję Ją, iż nie jestem gotowy na rozwijanie takiej znajomości.

  Nadszedł wieczór a w mojej głowie kłębiły się myśli na Jej temat, nie miałem już od Niej żadnej odpowiedzi. Nie mogłem przestać myśleć, poczułem pustkę..złapałem się na tym, że mi Jej brakuje.
Niewiele myśląc szybko naskrobałem do Niej kilka słów, chcąc wymazać Jej z pamięci to ostatnie zdanie, które wcześniej napisałem. TO NIE MOGŁO SIĘ TAK SKOŃCZYĆ!!!

   Ona - po przeczytaniu moich wypocin z wymazywaniem ostatniego zdania zaczęła się śmiać.
Widać nie była jeszcze aż tak wciągnięta w tę znajomość.Poczułem wówczas,że to ja jestem głębiej w tym "Naszym lesie".Nie mogłem się dziwić,bo sam też nie chciałbym się pakować w związki po takich przejściach. Teraz rozumiem czemu trzymała taki dystans do informacji o sobie.


                                                       



         Tak mijały kolejne dni, każdy wieczór przynosił uśmiech. Czułem się dobrze w Jej towarzystwie. Powoli zaczynaliśmy mówić więcej o sobie, choć mimo wszystko i tak była chmurka tajemnic nad nami.W pewnym momencie poprosiła o zdjęcie..spodziewałem się, że kiedyś coś takiego przeczytam, a jednak stanąłem jak wryty, bo bałem się, że mogę Jej nie odpowiadać swoim wizerunkiem, gdyż miałem wciąż przed sobą obraz zadbanej i eleganckiej kobiety, który sobie stworzyłem z Jej opowiadań, ponieważ często pytałem co ma na sobie wychodząc do pracy, czy jadąc w delegacje, bądź na służbowe kolacje. Z racji swego miejsca zatrudnienia, co mnie nie zdziwiło nie raz słyszałem, że podobają się Jej mężczyźni w koszuli pod krawatem, że zwraca uwagę na dłonie faceta podającego Jej rękę, że lubi wysokich, a z pewnością wyższych od siebie facetów, no i co najbardziej mi utkwiło w pamięci...męskie tyłki...zawsze zwracała uwagę na zgrabne, męskie tyłki w eleganckim garniaku. Stąd też moje obiekcje co do wysyłania swojego zdjęcia. Ona...piękna kobieta w gustownym, a zarazem seksownym stroju na szpileczkach, a ja całkiem zwykły chłopak lubiący raczej luźne, nie krępujące mnie ubrania. Pomyślałem sobie, że jak wyślę może najpierw fotkę kogoś odpowiadającego Jej "wymaganiom", to pozwolę się bardziej poznać od środka, a dopiero potem podejmę się tego "ryzyka" i jakoś się wytłumaczę z tego małego kłamstewka.

  ONA- kiedy dostała pierwsze zdjęcie była lekko zmieszana,chłopak nie był w Jej typie, doszukiwała się jakiegoś szczególiku, na którym można by było "zawiesić oko" poprosiła więc o drugie zdjęcie, podkreślając bym nie biegł znów do sąsiada..bo na poprzednie i tak długo czekała. Bez chwili zastanowienia wysłałem kolejne niezbyt wyraźne i z wielkim bananem na ustach oczekiwałem opinii.
 Musiałem jednak zagadnąć by dostać odpowiedz co Ona tam widzi ...w jednym zdaniu usłyszałem
"jesteś podobny do ludzi". Na tej odpowiedzi się zatrzymałem. Podświadomie wiedziałem, że chyba niezbyt trafiłem w Jej gust, aczkolwiek miałem nadzieje, że będę miał czas by poznała mnie od środka. Bo chyba wygląd wyglądem, a charakter charakterem.

   Teraz to ja czekałem na zdjęcie dziewczyny, która tak bardzo przykuła mnie do komputera i wirtualnej znajomości. Chwila napięcia i....JEST!!! Otworzyłem szybko załącznik, który mi wysłała i wreszcie mogłem Ją zobaczyć...wiele się nie pomyliłem, bo zobaczyłem atrakcyjną kobietę o długich włosach opadających na ramiona do tego klasyczna, ale i bardzo seksowna kiecka ukazująca Jej kobiece walory. Jednak najbardziej zauroczyły mnie Jej piękne oczy i uroczy uśmiech zarysowany kuszącą czerwienią szminki do ust. Muszę powiedzieć, że nie żałowałem swojego małego podstępku z zamianą swoich zdjęć, bo ewidentnie nie pasowałem wizualnie do Jej wdzięku i elegancji i bałem się, że zbyt szybko stracę swoją szansę na poznanie Jej bliżej. Swego czasu tak właśnie myślałem i prawdę mówiąc chciałem żeby miała się kim "pochwalić" wśród znajomych.

  Nasze pogawędki posuwały się dalej i z dnia na dzień przyzwyczajaliśmy się do siebie co raz bardziej. Dzień zaczynał się od komputera i szukania wiadomości od Niej. W pracy szukaliśmy wolnych chwil, by móc do siebie coś napisać. Tak niewiele, ale tyle radości. Moja Piękność jednak nie spoczęła tylko na zdjęciach i pisaniu maili. Zaproponowała spotkanie, a propozycję otuliła niewielkim podtekstem erotycznym, czym wprawiła mnie w osłupienie. Byłem kompletnie zaskoczony i miałem nie lada orzech do zgryzienia. Nie myślałem, że to wszystko tak szybko się rozwinie. Wiedziałem, że moje zdjęcie to fikcja i nie miałem pojęcia co zrobić, żeby jakoś wybrnąć z tej trudnej sytuacji. Nie mogłem zgodzić się na spotkanie. Dla mnie było to oczywiste, przecież tak bardzo różniłem się od faceta ze zdjęcia, które ode mnie dostała. Musiałem stanąć na wysokości zadania, bo obawiałem się, że moja odmowa zniechęci Ją do mojej osoby, albo usłyszę że coś ukrywam i tu by się wcale nie pomyliła. Moja odpowiedź nie była bardzo wyszukana, wykorzystałem przeciwko Niej ową "kołderkę" erotyzmu, którą otuliła propozycję spotkania. Wyjaśniłem, iż nie należę do facetów, którym zależy tylko na seksie. Jest piękną kobietą, która mnie niesamowicie pociąga, ale nie tak sobie to wszystko wyobrażałem i taki też nie jestem. Chciałbym żebyśmy się jeszcze trochę bardziej poznali na "bezpiecznych" zasadach, a nie jechali do siebie kawał drogi , by w najgorszym wypadku zniszczyć wszystko przez chwilę zapomnienia zrodzoną tylko i wyłącznie "zwierzęcym" instynktem. Ku mojemu zaskoczeniu w odpowiedzi usłyszałem, że to właśnie chciała usłyszeć, choć spodziewała się jednak, że będę chciał "skorzystać z okazji", więc bardzo ciepło Ją zaskoczyłem takim zachowaniem.

                              https://www.youtube.com/watch?v=uXfZ2H2sNI4



                                 



       Nasza droga przez pocztę nie mogła trwać wiecznie,zdawałem sobie z tego sprawę,że wcześniej czy później Moja Pani będzie oczekiwała jakiegoś kolejnego kroku do przodu. A ja jak już wiecie, ciągle miałem za uszami to swoje słodkie niewinne kłamstwo i na dodatek "małą tajemnice". Nie myślałem, że Nasza znajomość będzie się tak rozwijała, jednak dziwnym trafem, każdego dnia kochałem Ją co raz mocniej. Starałem się Jej okazywać uczucia na wszystkie możliwe sposoby, jakie daje nam internet. Ale czy tego tylko oczekuje kobieta? No cóż! Musiałem brnąć dalej, bo bardzo chciałem Ją utrzymać jak najdłużej przy sobie. Stała się moim powietrzem, każdy chodnik znał Jej imię bardzo pragnąłem to zmienić, ale nie mogłem. Była bystrą kobietą i jak nikt wyczuwała, że coś jest jeszcze nie tak, musiała czekać na każde kolejne zdjęcie, bo przecież byłem zupełnie kimś innym, tak więc musiałem bardzo kombinować, żeby każde kolejne zdjęcie wyglądało na prawdziwe, bo przecież nie miałem całego albumu, tylko parę zdjęć skopiowanych z jakiegoś portalu randkowego. Nie zawsze udawało mi się idealnie przerobić zdjęcia, bo nigdy czegoś takiego nie robiłem, jednak próbowałem coś metodą prób i błędów na programie ściągniętym z sieci i wydawało mi się, że jest całkiem nieźle, bynajmniej tak wtedy myślałem i czułem się z tym wielki!! Oboje poznaliśmy się już na tyle, że nasze słabości i bolączki wyczuwaliśmy na odległość, to było jak jakaś magia.

       Dni mijały, a my dzieliliśmy się troskami i radościami, nawet razem podejmowaliśmy decyzje, to samo jakoś przyszło, staliśmy się jak jedność, tylko ta cholerna "tajemnica" Nas dzieliła i czym głębiej w las, tym bardziej nie wiedziałem, jak do tego podejść. Sam wizerunek może jeszcze bym wytłumaczył, ale ta cholerna tajemnica!!

     Dryfowaliśmy tak dniem codziennym, aż w końcu Ona poprosiła o wymianę nr telefonów, to mnie sparaliżowało, tamten wizerunek wydawało mi się, że nie pasuje do mojej barwy głosu, że oczekuje męskiego stanowczego tonu. Musiałem coś wymyśleć, próbowałem odwlekać rozmowę telefoniczną, ale moje tłumaczenia zostały potraktowane z góry. Bałem się, że mogę Ją stracić, że się już nie odezwie, że nie przeczytam już nawet jednej wiadomości, zaszedłem za daleko uczuciowo, by móc od tak pozwolić to zepsuć. Ona wyczekiwała telefonu, a sytuacja robiła się napięta w końcu zadzwoniła sama.
 Kiedy zobaczyłem Jej nr telefonu na wyświetlaczu, poczułem jak nogi się pode mną uginają, zacząłem nerwowo biegać po mieszkaniu, nie wiedząc co zrobić. Nie odebrałem!! Dostałem za chwilkę sms z pytaniem, czy mi ręce urwało? Rozbawiła mnie troszkę, ale wiedziałem, że tak łatwo nie odpuści, bardzo chciałem pokazać się z jak najlepszej strony. Odczekałem chwilkę i pozostało mi tylko napisać, że nie słyszałem. Jednak moja szalona kobieta w tej samej chwili zadzwoniła drugi raz ..uff wtedy nie byłem już rozbawiony. Mimo wszystko zaryzykowałem i po raz drugi nie odebrałem.
Pewnie będąc na Jej miejscu, wiele bym sobie pomyślał i raczej nie dał szans, by rozmowa doszła do skutku, ale to miała być Nasza pierwsza rozmowa, a ja zachowywałem się jak gówniarz, którego paraliżuje strach i chce zrobić dobre, a wręcz nienaganne wrażenie. Po pewnym czasie napisałem sms z wyjaśnieniami, musiałem tak podkręcić wszystko, by jeśli nie uwierzy, to chociaż da kolejną szanse. Udało się!! To była cierpliwa kobieta, ale nie myślałem, że aż tak dociekliwa. Jednak musiałem brnąć dalej, wymyśliłem "czarodziejski telefon", który potrafił modulować głos. Byłem zadowolony, że teraz wypadnę mega męsko. Zadzwoniłem!! Kilka słów, które obojgu Nam sprawiło radość, a mnie podwójną, bo byłęm zadowolony, że wreszcie Ją usłyszałem. Kolejne miesiące mijały na rozmowach telefonicznych, ale moje cudo czarodziejskie działało tylko w jedną strone, więc w dalszym ciągu nie odbierałęm od Niej telefonów, lecz za pare minut oddzwaniałem.

  Ona-zbierała wszystkie inforacje które sobie układała w całość, wiadomo iż składanaka kiedyś się ułoży, tylko ja nie byłem tego świadom. Tak więc jeszcze wiele niespodzianek mnie czekało.